Egzamin gimnazjalny 2018

Początek marca wprawił większość młodzieży trzeciogimnazjalnej w panikę i napięty, przepełniony stresem nastrój. Za niespełna półtorej miesiąca wyżej wspomniana grupa zmierzy się z kolejnym testem, kończącym pewien etap edukacji - egzaminem gimnazjalny. Nieodłączną częścią jakichkolwiek testów jest stres, nerwowe powtarzanie materiału i ciągnące się oczekiwanie na wyniki. Na szczęście my mamy już to za sobą i cieszymy się, że możemy udzielić wam kilku rad na temat przygotowania się do niego. Może jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują? My byłyśmy bardzo zadowolone ze swoich wyników, więc teraz czas na naszych młodszych czytelników - czas, aby dać z siebie wszystko!

Kilka oczywistości

Mamy nadzieję, że z poniższą treścią nie musimy zapoznawać nikogo podchodzącego do egzaminu. Jednak dla spóźnialskich lub zainteresowanych tematem niebędących w trzeciej klasie gimnazjum, pozwolimy wstawić sobie małą rozpiskę:

Część humanistyczna:
18 kwietnia 2018 r.,
9:00 - historia + WOS, 60 min
11:00 - j. polski, 90 min

Część matematyczno-przyrodnicza:
19 kwietnia 2018 r.,
9:00 - przedmioty przyrodnicze, 60 min
11:00 - matematyka, 90 min

Część językowa:
9:00 - podstawa, 60 min
11:00 - rozszerzenie, 60 min

Nie możesz nie zdać któregokolwiek z egzaminów - każdy z nich jest inaczej punktowany, ale samo przystąpienie do nich jest równoznaczne z zaliczeniem. Pomimo różnej punktacji, wszystkie wyniki są przeliczane na procenty - nie możesz uzyskać rezultatu innego, niż w przedziale 0 - 100%. Brak możliwości oblania testu nie znaczy jednak, że możesz całkowicie go zlekceważyć - każda szkoła ponadgimnazjalna uwzględnia uzyskane procenty przeliczone na punkty (według danego systemu rekrutacyjnego).


Jak się przygotowałyśmy?

Oczywiście każda w swoim stylu ;)

W stylu: chaotycznym

Nigdy nie brałam egzaminu gimnazjalnego na poważnie. Sądziłam, że to nic - przecież w przyszłości czeka mnie jeszcze matura, ale jak mówiła moja mądra nauczycielka: “do matury trzeba najpierw dojść”, i miała ona rację… Po zobaczeniu swoich wyników z próbnego testu załamałam się i postanowiłam wziąć się w garść. Przede wszystkim martwiła mnie moja nemezis - MATEMATYKA. W marcu myślałam, że nie dam rady, ale z efektów moich dosyć chaotycznych przygotowań byłam bardzo zadowolona. Zaczęłam od podzielenia sobie swojego czasu pracy. Rozpisałam każdy dzień powtórek, oczywiście w dość niewykonalny i zbytnio optymistyczny sposób. Jestem raczej osobą, która nie potrafi sztywno trzymać się planu, tym bardziej takiego, w którym codziennie było napisane, że powinnam się uczyć. Dlatego większość moich powtórek kończyła się na odświeżeniu najważniejszych wiadomości. Oczywiście jedynym wyjątkiem była wyżej wspomniana matematyka, o której więcej napisane jest w kolejnej części. W ramach przygotowań rozwiązywałam dołączane co roku do gazet, przykłady testów gimnazjalnych. Dość sympatyczna i wymagająca jedynie skupienia powtórka. Ważnym aspektem było to, że jestem wzrokowcem, więc rzeczy do zapamiętania, takie jak mapki, czy wzory wywieszałam na tablicy korkowej, na którą spoglądałam kilka razy dziennie, co dobrze utrwalało wywieszoną informację. Nie robiłam specjalnych notatek, ani nie przeglądałam zeszytów z poprzednich lat, bo nawet nie miałam ich w domu. Przeczytałam zapiski z lekcji powtórkowych ze szkoły, o które klasowo poprosiliśmy nauczycieli. Ostatnią rzeczą, którą polubiłam, i którą praktykuję do tej pory są mapy myśli oraz skojarzenia. To łączy się z faktem, że mam pamięć wzrokową. Drzewka myśli ułatwiły mi szybką powtórkę zagadnień. Potem na egzaminie bardzo łatwo było mi wyobrazić sobie owe drzewko i podróżować myślami po jego gałęziach zawierających informację.

W stylu: ekspresowym

Jestem osobą dosyć obowiązkową i staram się nie odkładać rzeczy na ostatnią chwilę. Jednak nawet, kiedy mi się zdarzy, nigdy nie przekraczam ustalonych terminów. Tak było i w tym przypadku - pomimo tego, że zorientowałam się odrobinę za późno, nie wyobrażałam sobie podejścia do egzaminu bez satysfakcjonującego mnie przygotowania. Możliwe, że proces powtarzania potraktowałam trochę po macoszemu ze względu na to, że z niektórych dziedzin nie potrzebowałam go kompletnie. Za to wiedzę, którą musiałam odświeżyć miałam zmagazynowaną w notatkach z poprzednich klas. Uważam, że to najlepszy sposób, zarówno do egzaminu gimnazjalnego, jak i matury. Dzięki notowaniu na bieżąco nie musisz po 2 latach przypominać sobie, co warto zanotować, na czym nie trzeba się skupiać i lepiej zanotujesz materiał zapamiętany z lekcji. Wracając do samego procesu przygotowań - wstyd się przyznać, ale konkretne przygotowanie zaczęłam dopiero na tydzień przed datą pierwszego egzaminu. Testy próbne poszły mi dużo lepiej, niż przypuszczałam, w związku z czym nie zmotywowałam się odpowiednio wcześniej - co było dużym błędem. Jestem jednak osobą, która potrafi nie przespać nocy, aby zrealizować ważne zadanie - a egzamin liczył się dla mnie bardzo. Pomimo opóźnionego startu, uważam, że byłam przygotowana bardzo dobrze i praktycznie nic mnie nie zaskoczyło. Powtarzając materiał z 3 lat w 1 tydzień najważniejsze jest przechodzenie od ogółu do szczegółu - na nic nie przydają ci się lata panowania Ludwika XIV, jeśli nawet nie wiesz, jakim krajem rządził. Krótko podsumowując: nie pochwalam tego sposobu, ale z pewnością znajdą się ludzie, którzy go wybiorą i niekoniecznie wyjdą na tym źle.

Część humanistyczna

W stylu: ekspresowym
Zacznę od rzeczy dla mnie przyjemniejszej - języka polskiego. Ortografia, samodzielna konstrukcja wypowiedzi, pełna poprawność gramatyczna, składniowa - rzeczy, na które nie rzuciłam nawet okiem. Jasną sprawą jest, że jest to coś indywidualnego - ja akurat jestem taką szczęściarą, że nie sprawia mi to problemu. Jedyne zagadnienia, na jakie zwróciłam uwagę to epoki literackie, znane dzieła i powtórzyłam wiele lektur, oczywiście głównie ze streszczeń i starych zeszytów. Oprócz tego polecam zajrzeć do podstawowych form pisemnych, tak, aby nie zgubiła cię nieznajomość żadnej z nich. WOS był jednym z moich ulubionych przedmiotów; już w trakcie roku szkolnego poświęciłam cały zeszyt na przygotowania do konkursu, a samą konstytucję miałam wówczas w małym palcu. Niesamowicie pod górkę miałam natomiast z historią. W gimnazjum straciłam kompletne zainteresowanie tym przedmiotem, poniekąd była to wina nauczycielki i nudnego, jak dla mnie oczywiście, materiału. Rzeczą, która pochłonęła chyba najwięcej mojego czasu było skrupulatne opracowanie wszystkich ważnych i średnio ważnych dat. W ciągu tych kilku dni przygotowałam naprawdę tonę kolorowych karteczek z datami i odpowiadającymi im wydarzeniami; posegregowanych epokami. Serdecznie polecam to innym osobom, które mają na bakier z historią, bo doskonała znajomość chronologii pomogła mi nawet w pytaniach, które na pierwszy rzut oka nie miały z nią nic wspólnego. Oprócz tego, uważam że naprawdę warto przestudiować polskich królów - lata panowania, portret, poprzednik/następca, potomkowie i ogólny zarys kraju pod jego rządami. Może tylko ja odniosłam takie wrażenie, ale dużo pytań wymagało znajomości ww. szczegółów. Jeśli chodzi o rezultat - z historii zdobyłam najniższy wynik z całego egzaminu (84%), ale biorąc pod uwagę moją wcześniejszą wiedzę, jestem z niego naprawdę dumna.

W stylu: chaotycznym
Język polski nie był dla mnie przerażający, ponieważ większość egzaminu to umiejętność czytania ze zrozumieniem i praca pisemna. Dlatego moja powtórka skończyła się na przypomnieniu sobie środków stylistycznych i trzymaniu kciuków, że zrozumiem temat owej pracy pisemnej. Błędem było zlekceważenie lektur, a nawet ich streszczeń, ponieważ każda wypowiedź pisemna będzie wymagała od ciebie poparcia argumentami z książki lub innego tekstu literackiego. Szerokim łukiem ominęłam też składnię, ponieważ rzadko zdarzają się zadania ściśle z nią związane. Część historyczna z kroplą WOSu była dla mnie o tyle trudna, że nigdy nie miałam głowy do historii, a tym bardziej ochoty do słuchania o niej na lekcjach. Całe szczęście, przypomnienie sobie wszystkich epok oraz moja dobra zdolność dedukcji i spostrzegawczość doprowadziły do zadowalających mnie wyników. Ciekawą rzeczą był fakt, że na lekcjach plastyki mówiliśmy sporo o historii sztuki, co bardzo przydało mi się na egzaminie. Również przydatna była niewielka znajomość pocztu królów Polski i podstawowych dat, których, jak dowodzi nazwa, uczyli nawet w podstawówce. O WOS nie martwiłam się, ponieważ brałam udział w olimpiadzie i informacje z gimnazjum miałam w jednym palcu oraz w swoich notatkach, które robiłam naprawdę dokładnie. Dlatego wystarczyła szybka powtórka, aby nie mieć problemu z zadaniami. Moim zdaniem część humanistyczna wcale nie opiera się na wielkiej znajomości historii, czy polskiego. W 90% wymaga od nas umiejętności czytania ze zrozumieniem i spostrzegawczości.

Część matematyczno-przyrodnicza



W stylu: ekspresowym
Jeśli chodzi o mnie, matematykę olałam prawie całkowicie, z wyjątkiem kilku wzorów, a w całym teście straciłam tylko jeden punkt - nie jestem więc zbyt dobrą osobą do tej rady. Jednak niewątpliwie ważne będą wzory - pola, objętości, pomogą też podstawowe wzory z lekcji fizyki. Oprócz tego skup się raczej na rozwiązywaniu zadań, które zawsze sprawiały ci lekkie trudności, lub nie byłeś pewien - matematyki nie nauczysz się na pamięć. Z przedmiotów przyrodniczych na poważnie powtórzyłam jedynie fizykę - z tym przedmiotem również niespecjalnie lubiłam się na początku gimnazjum. Powtórzyłam wszystkie wzory, prawa, zależności, tak, aby mieć dobrą podstawę z teorii - obliczenia i logika również były wtedy znacznie łatwiejsze do zrozumienia. Z geografii powtórzyłam bardzo dużo definicji, tak, aby mieć pojęcie o podstawowych zagadnieniach z każdego ważniejszego działu. Ze swojego doświadczenia bardzo polecam zapoznanie się ze strefami klimatycznymi i przejrzenie mapek - wystarczy Polska i świat. Biologię i chemię jako moje ulubione przedmioty zostawiłam bez żadnego powtórzenia, co jednak nie wpłynęło w żadnym stopniu na mój wynik. Z biologią polecam zrobić podobnie, jak z geografią - powtórka pojęć i ogólnych zagadnień z poszczególnych działów. Tutaj radziłabym (dosyć ogólnie) przypomnieć wiadomości o ciału człowieka oraz podziale królestwa zwierząt. Chemię można potraktować podobnie jak fizykę - wzory, regułki, a od siebie dodam wiedzę o tablicy Mendelejewa, tego, co możemy z niej odczytać i jak zmieniają się właściwości pierwiastków w zależności od swojego miejsca.

W stylu: chaotycznym
O części przyrodniczej nie będę zbyt wiele pisać, ponieważ dosłownie się nią nie przejęłam. Wymyśliłam sobie, że i tak nie mam zamiaru w liceum mieć nic wspólnego z przedmiotami przyrodniczymi (co okazało się kłamstwem), więc kolokwialnie pisząc “olałam” całą sprawę.  Z tego, co pamiętam, jedyne co zrobiłam oprócz rozwiązania kolejnego teściku z gazety, było przypomnienie sobie wzorów chemicznych i uważne słuchanie nauczycielki biologii na lekcjach powtórkowych. Fizyka? Szczerze mówiąc, nienawidzę tego przedmiotu, więc tak samo potraktowałam tę część egzaminu. Ja nie żałuję, ale lepiej tego nie róbcie. Geografia? W ogóle zapomniałam, że na egzaminie gimnazjalnym powinna być geografia. Przypomniałam sobie jedynie wiedzę z przedszkola, czyli mapę świata i województwa w Polsce. Oczywiście wisienką na torcie pozostaje matematyka. O nią martwiłam się najbardziej i to z jej wyników byłam najbardziej dumna. Był to dla mnie najcięższy wysiłek nie tylko umysłowy, ale też emocjonalny, bo nie jedną łzę upuściłam na kartkę zeszytu z matematyki. Cały swój czas poświęciłam właśnie na “królową nauk”. Pod okiem mojej siostry rozwiązałam dosłownie wszystkie arkusze z poprzednich lat. Moim zdaniem, nie ma lepszej rzeczy, niż rozwiązywanie typowo egzaminacyjnych zadań. A najbardziej satysfakcjonującą rzeczą jest pozbycie się wszystkich arkuszy w dzień dostania wymarzonych wyników. Tylko praktyka czyni mistrza i tylko praktyka mnie nauczyła matematyki :)

Część językowa

W stylu: ekspresowym
Wreszcie z mojej strony będzie dosyć krótko - przed ostatnim dniem egzaminów leżałam do góry brzuchem, a same testy nie zasiały we mnie ani ziarna niepewności. W języku angielskim, który wybrałam na egzamin czuję się na tyle pewnie, że nawet nie pomyślałam o jakiejkolwiek powtórce. Radzę jednak przypomnieć sobie schemat listu, bo najprawdopodobniej ta forma sprawdzi twoją umiejętność samodzielnej konstrukcji wypowiedzi. Nie sądzę, żeby powtórka słownictwa na cokolwiek się przydała - poziom podstawowy nawet dla osoby złej z tego języka na pewno nie będzie czeskim filmem, a z opinii mojego rocznika wynika, że rozszerzenie również nie było kłopotliwe. Przydatna może być też powtórka użycia i konstrukcji najczęściej stosowanych czasów, aby nie wpaść nimi podczas wypowiedzi pisemnej.

W stylu chaotycznym
Wiedziałam, że nie muszę martwić się częścią z języka nowożytnego (w moim przypadku angielskiego), ponieważ egzamin i na poziomie podstawowym i rozszerzonym nie jest trudny, zwłaszcza, że teraz każdy z nas uczy się angielskiego zazwyczaj od podstawówki. Dlatego, na język zostawiłam sobie najmniej czasu - jedynie na powtórzenie gramatyki oraz rozwiązanie przykładowego testu, który był w zestawie z jakąś gazetą. Powtórzyłam sobie każdy czas, który został przerobiony w gimnazjum i “jakoś to poszło”. Słówek nie powtarzałam, słuchania nie ćwiczyłam, a 100% i 95% udowadniają, że osoba, która nie uważa się za celującą z języka może zdać go bez problemu.


Nasze podejście do egzaminu było dosyć różne, ale ostatecznie obie odebrałyśmy zadowalające wyniki. Mamy nadzieję, że nasze rady w jakimkolwiek stopniu pomogą ci zachować zimną krew i sprawią, że dostaniesz się do wymarzonej szkoły ponadgimnazjalnej. Najważniejszy jest spokój - nie popadaj w panikę, dzięki której przestajesz myśleć racjonalnie i niepotrzebnie zaniepokoisz też rówieśników dookoła. Po wyjściu z sali egzaminacyjnej zdasz sobie sprawę, że zupełnie niepotrzebny był ci jakikolwiek stres i drugi raz podszedłbyś do egzaminu z uśmiechem. Nasza wiedza została przekazana dalej, więc nie pozostaje nam nic innego, jak trzymanie za wszystkich kciuków w kwietniu! ;)

                                                                                                  Pinky i Mózg

Komentarze

  1. Wooow i tu €świadomiłem sobie że jestemstary jak tenświat woow. Kidy ja chodziłem do gimnazjum jedynie były 3 część od 8 czy tam dziesiątej a potem do domu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty